"Polactwo" - читать интересную книгу автора (Ziemkiewicz Rafał A.)

Grzech III: zawiść

Do potocznej polszczyzny przeszedł imć Zabłocki, co to źle wyszedł na mydle. Jakiś tam sobie mało znany szlachciura „zhańbił” swój szlachecki klejnot, bo usiłował zarobić, kupując mydła w jednym mieście, gdzie były one tańsze, po to, aby z kolei sprzedać je w innym, gdzie były droższe. „Ale że przez spekulacyą statek wziął lada jaki” – relacjonuje współczesny pamiętnikarz – „mydło częścią zamokło, częścią do cna się wymydliło i w wodę poszło”. Jaką niesamowitą schadenfreude musieli mieć z tego faktu panowie bracia, że jej ślad tkwi w naszej mowie do dziś. Ot, kara na spekulanta! Dobrze mu tak – zamiast jak Pan Bóg przykazał trwonić majątek i go z fantazją przepijać, zamiast puścić wszystko w karty, i jeszcze się zadłużyć, czapkę sprzedać, pas zastawić, zachciało mu się handlowania. Po szlachciurach, którzy nieszczęście Zabłockiego opijali z kuśtyków nie pozostały już nawet trumienne portrety, a przecież ich pogarda dla groszoroba nie wydaje się nam dziś niczym egzotycznym. Znamy ją doskonale, widzimy na co dzień – jeszcze jeden z licznych dowodów tezy, iż fornale przejęli od swych byłych panów, co tylko można od nich było przejąć najgorszego.

Z zawiścią jest tak samo jak z cholesterolem: jest zawiść zdrowa, pożyteczna, i jest zła, trująca. Zawiść dobra to ta, która każe się sprężyć, wysilić i pokombinować, aby dorównać cudzemu sukcesowi. Zawiść zła, będąca, niestety, naszą specjalnością, każe się sprężać, wysilać i kombinować, aby drugiej osobie zaszkodzić, a jej sukcesy zdezawuować. Dodatkowo polska zawiść bywa aż do granic absurdu bezinteresowna. Tę wadę narodową wytykano Polakom już dawno i na przeróżne sposoby. Wańkowicz zwracał uwagę, że w Polsce szewc zazdrości awansu biskupowi, zaś w starym, popularnym kawale o złotej rybce przedstawiciele innych nacji proszą ją o taki sam piękny dom, jaki ma sąsiad – a Polak o to, by sąsiadowi ten dom się spalił.

Oczywiście, zła zawiść należy do tych spośród wymienianych tutaj grzechów, które Polacy dzielą z innymi społeczeństwami postniewolniczymi. Jest też skutkiem wpajanej przez wiele lat, wymuszanej rozmaitymi karami bierności. „Ty nie myśl, nie myśl, jeden taki myślał i myślał, to mu pokazali, i teraz już nie myśli ani dzieciom nie pozwala” – ulubione powiedzonko jednego z bohaterów braci Strugackich dobrze pokazuje jej mechanizm. Osoba wyłamująca się z bierności, z bylejakości i nawyku bezproduktywnego zrzędzenia psuje samopoczucie tym, którzy owe niewolnicze przyzwyczajenia kultywują. Budzi więc irytację, niechęć, a w przypadkach nazbyt kłującego w oczy sukcesu wręcz nienawiść. Jeśli na polską wieś przyjeżdża Holender i tam, gdzie wszyscy tylko jojczą i złorzeczą, zaczyna się dorabiać, to polactwo go podpala.