"Arkadij i Borys Strugaccy. Piknik na Skraju Drogi " - читать интересную книгу автораza ni▒ wagoniki, platformy...
Przemys│owy krajobraz, jednym s│owem. Tylko ludzi nie ma. Ani ┐ywych, ani martwych. A oto i gara┐ widaж - d│uga szara g▒sienica, brama na o╢cie┐, na parkingu stoj▒ ciк┐arуwki. Trzyna╢cie lat stoj▒ i nic siк z nimi nie dzieje. To Kiry│ bystrze zauwa┐y│ - g│уwka pracuje. Nie daj Bo┐e miкdzy dwa samochody siк pchaж, samochody trzeba z daleka obchodziж... tam jest jedna taka szczelinka w asfalcie, je╢li oczywi╢cie od tamtego czasu cierniem nie zaros│a... Sto dwadzie╢cia metrуw - odk▒d on liczy? A, chyba od ostatniego znaku. S│usznie, stamt▒d wiкcej nie bкdzie. Brawo okularnicy, nie na darmo chleb jedz▒... Patrzcie, oznakowali drogк do samego wysypiska, i to jak chytrze! O, tu jest rozpadlina, w ktуrej Zgnilec znalaz│ wieczny spoczynek, wszystkiego dwa metry od ich drogi... A przecie┐ ostrzega│ wtedy Kosmaty Zgnilca - trzymaj siк, idioto, z daleka od do│уw, bo nie bкdzie czego do trumny w│o┐yж... I mia│ ╢wiкt▒ racjк, nawet ┐adna trumna nie by│a potrzebna... Kiedy idziesz do Strefy, to sobie zakonotuj: z towarem wrуci│e╢ - cud boski, z ┐yciem uszed│e╢ - daj na mszк, kula patrolu - fart, a ca│a reszta - jak los zdarzy. Spojrza│em na Kiry│a i widzк, ┐e mnie spod oka obserwuje. I twarz ma tak▒, ┐e w tym momencie wszystkie moje mocne postanowienia diabli wziкli. A niech ich wszystkich, my╢lк, szlag trafi, co w│a╢ciwie mog▒ mi zrobiж? Kiry│ ju┐ w ogуle mуg│ nic nie mуwiж, ale powiedzia│. - Shoehart - mуwi. - Z oficjalnych, podkre╢lam, z oficjalnych ╝rуde│ otrzyma│em informacjк, ┐e zbadanie gara┐u mo┐e przynie╢ж nauce ogromn▒ korzy╢ж. W zwi▒zku z tym powsta│ projekt wyprawy do gara┐u. Premiк - A z jakich to oficjalnych ╝rуde│ pochodzi ta informacja? - pytam i te┐ u╢miecham siк jak idiota. - Z poufnych ╝rуde│ - odpowiada. - Ale panu mogк powiedzieж... - przesta│ siк u╢miechaж i zasкpi│ siк. - Powiedzmy od doktora Douglasa. - Aha - mуwiк - od doktora Douglasa... A od ktуrego to Douglasa? - Od Sama Douglasa - odpowiada sucho. - Od tego, ktуry zgin▒│ w ubieg│ym roku. A┐ mnie dreszcz przeszed│. A ┐eby ciк! Kto przed wyj╢ciem mуwi o takich rzeczach? Mo┐esz tym okularnikom ko│ki na g│owie ciosaж - nic do nich nie dociera... Z│ama│em niedopa│ek w popielniczce i mуwiк: - Dobra. Gdzie twуj Tender? D│ugo jeszcze bкdziemy na niego czekaж? Jednym s│owem na ten temat wiкcej nie rozmawiali╢my. Kiry│ zadzwoni│ na bazк transportow▒, zamуwi│ "lataj▒cy kalosz", a ja wzi▒│em plan, ┐eby zobaczyж, co oni tam narysowali. Zupelnie nie╝le narysowali, w normie. Na podstawie fotografii z lotu ptaka, w du┐ym powiкkszeniu. Widaж nawet bie┐nik na oponie, ktуra le┐y pod bram▒ gara┐u. Ech, ile by ka┐dy stalker da│ za taki plan... a zreszt▒, na jak▒ cholerк zda siк plan po nocy, kiedy pokazujesz gwiazdom zadek i w│asnych r▒k nie mo┐esz zobaczyж. A tymczasem objawi│ siк i Tender. Czerwony, zadyszany. Cуrka mu zachorowa│a, musia│ lecieж po lekarza, no a my uraczyli╢my go radosn▒ wiadomo╢ci▒ - idziemy do Strefy. Z pocz▒tku nawet o sapaniu zapomnia│, biedactwo. "Jak to do Strefy? - mуwi - Dlaczego w│a╢nie ja?" Jednak┐e kiedy us│ysza│ o podwуjnej premii i o tym, ┐e Red Shoehart rуwnie┐ idzie, oprzytomnia│ i znowu zacz▒│ sapaж. |
|
|