"Zabawa W Strzelanego" - читать интересную книгу автора (Drzewiński Andrzej)Druga godzinaSkrzypnęło krzesło. Odwrócił się, za nim siedziała Beata. – Słyszałaś, co mówił? – spytał. Skinęła potakująco. Po drgających kącikach ust widać było, że ledwo wstrzymuje się od płaczu. – U nas będzie wtedy piąta rano? – spytała. Bał się tego pytania, ale musiał jej odpowiedzieć. – Tak jak obliczyłem, stanie to się na parę minut przed świtem – odpowiedział nerwowo przygryzając wargę. – A więc, to był nasz ostatni dzień? – rzuciła, sam nie wiedział do kogo. Milczał. Podszedł do niej i wziął głowę w dłonie. Palce delikatnie przesuwały się po włosach. Przytuliła się mocno; za mocno. Uniósł jej głowę. Łzy ściekały po policzkach i ginęły gdzieś w załamaniu brody. – Nie płacz maleńka – powiedział cicho – przecież my tego nie zrobimy. Umówiliśmy się. Prawda? Skinęła głową i próbowała się uśmiechnąć. Schylił się i musnął jej policzek, a potem pocałował. – Poczekaj, coś ci pokażę – powiedział, idąc w kierunku regału z książkami. Chwilę szukał, a potem wyciągnął grube tomisko. Opierając je na kolanie, uśmiechnął się porozumiewawczo. Już nie płakała. W końcu najwidoczniej znalazł to co chciał, gdyż założył miejsce palcem i usiadł obok. Patrzyła z wyczekiwaniem. – Wyobraź sobie, że to co nas spotyka, już kiedyś się zdarzyło – zaczął tonem, jakim opowiada się bajki. – Znalazłem taki fragment w „Dialogach" Platona. Posłuchaj, i sama oceń. Skandując, zaczął czytać: – Więc jednak to nie wygubiło całej ludzkości? – spytała szeptem. – A jak myślisz? – odpowiedział, uśmiechając się. – To dobrze, to bardzo dobrze – mówiła – a więc mamy szansę. Mamy… Jak dobrze, że ty tu jesteś. Przytulili się do siebie i patrzyli na migocące na niebie gwiazdy A on jej opowiadał o Platonie Atlantydzie i cały czas myślał o tym, że nie mają żadnej szansy. |
||
|