"Balsam długiego pożegnania" - читать интересную книгу автора (Huberath Marek S.)IVSnorg postanowił nauczyć Tib mówić. Piecky poradził mu, żeby pozwolił jej wyczuć wibracje strun głosowych na swojej krtani. W tym celu uchwycił ją za biodra, aby powstać. Zrobił to jednak zbyt gwałtownie i Tib upadła na podłogę. Po raz pierwszy ujrzał ją leżącą. Jeden z Dagsów, korzystając z okazji, błyskawicznie wcisnął się pomiędzy jej rozrzucone bezwładnie nogi. Snorg zamachnął się i mały, trafiony na odlew, aż potoczył się po podłodze zalany krwią. – Snorg! – krzyknął Piecky. – Przestań! Zrobisz mu krzywdę. – To moja krew – powiedział Snorg, oglądając dłoń. – Rozwaliłem sobie rękę o niego. Tib pozbierała się już i usiadła. Dagsy nie zbliżały się do niej, bacznie obserwując Snorga. – Swoją drogą dobrze, że mu przyłożyłeś – powiedział Piecky. – Dostał też jakby ode mnie za Moosy… Robią obaj z moją Moosy, co chcą… i kiedy chcą… Snorg ujął Tib za rękę i położył jej dłoń na swojej krtani. – Tib – powiedział, wskazując palcem na nią. Nadal patrzyła na niego w milczeniu. – Tib – powtórzył. Wyglądała na przestraszoną. Przesunął dłonią po jej twarzy, dotknął różowawego uszka i zdumiał się: Tib nie miała otworu usznego. – Piecky! – krzyknął, zupełnie już panując nad szczękami. – Jesteś genialny! Ona jest zupełnie głucha! Tylko przez dotyk… Miałeś rację. Z nowymi siłami zaczął z przesadną poprawnością powtarzać jej imię. Za którymś razem jej wargi poruszyły się i wydała stłumiony i głuchy dźwięk: „grhb…” Wstała i kilka razy powtórzyła: – Gyrdb… ghdb… – mówiła coraz głośniej, chodząc po pokoju. – Obudzi Dulfa – zauważył Piecky. Snorg przywołał ją gestem. Usiadła, Znów zaczął powtarzać jej imię. – Wiesz, widziałam dzisiaj z rana, jak Dagsy robią to ze sobą powiedziała Moosy, Rano oznaczało porę, gdy na podłodze pojawiały się promienie słońca wpadające przez okienka pod sufitem. – Najpierw jeden to robił na drugim, a potem się zmieniły – dokończyła. – To się nigdy nie zdarza w ciągu dnia – stwierdził Piecky. – Może się nas wstydzą? – Dagsy?! – roześmiał się. – Z takimi niskimi czołami?… To muszą być kretyni. Tib uczyła się stosunkowo szybko. Wkrótce umiała wymówić swoje imię, imiona Snorga i Pieckygo oraz kilka innych słów. Piecky uważał, że ona ma częściowo upośledzony również wzrok i większość informacji dociera do niej przez dotyk. Przyznawał jednak, że nie jest wcale pewien, czy jest to fizjologiczny niedorozwój, czy może mózg Tib nie potrafi należycie opracowywać danych napływających przez oczy. |
||
|